• 10 Posts
  • 4 Comments
Joined 2Y ago
cake
Cake day: Sep 09, 2021

help-circle
rss


Nie wiem, jakoś nie widzę dużego zagrożenia tutaj. Trochę nowych trików do phishingu, ale żadnego większego wektoru ataku.


Ince wycofuje się z wyścigu 3 dni przed wyborami w Turcji
Ince’s withdrawal gives the opposition a possible boost as it seeks to unseat President Erdogan. According to polling data released by KONDA, Ince’s share of the vote stood at 2.2 percent in its most recent survey, the last before Sunday’s presidential and parliamentary elections. Kilicdaroglu led the poll with 49.3 percent, followed by Erdogan at 43.7 percent. A fourth challenger, Sinan Ogan, stood at 4.8 percent in research conducted on May 6 and 7. KONDA, one of Turkey’s more respected polling firms, questioned 3,480 people in 35 of Turkey’s 81 provinces.
fedilink

Pakistan - protesty po aresztowaniu Imrana Khana
Khan ma duże poparcie w Pakistanie, więc prawdopodobnie to będzie trudna noc: https://twitter.com/justujuuu/status/1655970617143721985 https://twitter.com/ashoswai/status/1655964138030415872
fedilink

Porażka rządu włoskiego i Macrona: włoscy lewicowi terroryści nie zostaną wydaleni z Francji
Francuski sąd kasacyjny zdecydował, że lewicowi terroryści, którzy w "latach ołowiu" dokonywali krwawych zamachów na funkcjonariuszy włoskiego państwa, nie zostaną wydaleni do Italii. Terroryści, którzy należeli do takich organizacji jak Czerwone Brygady, Lotta Continua (Walka Trwa) czy Proletari Armati per il Comunismo (Zbrojni Proletariusze na rzecz Komunizmu), uważali się za potomków antyfaszystowskich włoskich partyzantów z czasów II wojny światowej. Zabijali urzędników państwowych, ale ich ofiarami bywali także zwykli obywatele. Na swoim koncie mają m.in. porwanie i morderstwo premiera Aldo Moro w 1978 r. "Lata ołowiu" we Włoszech to także okres krwawych zamachów bombowych ze strony ugrupowań neofaszystowskich, do najgłośniejszych należały zamach na placu Fontana w Mediolanie w 1969 r. (17 zabitych) i na dworcu w Bolonii w 1980 r. (85 ofiar). 23 Francja terroryzm Włochy Francuski sąd: zakorzenili się Niektórzy lewicowi terroryści zostali skazani we Włoszech i uciekali do Francji, inni zbiegli, unikając procesu. We Francji otrzymywali status uchodźców dzięki nieformalnej „doktrynie Mitteranda" otaczającej parasolem ochronnym „lewicowych aktywistów". Włoska prokuratura bezskutecznie żądała ich ekstradycji, a włoskie sądy skazywały ich za udział w grupach terrorystycznych, zlecanie i wykonywanie morderstw. Teraz, po trzech-czterech dekadach, są emerytowanymi „normalnymi obywatelami" francuskiego społeczeństwa, a ujmują się za nimi znani francuscy intelektualiści jak pisarki Annie Ernaux i Fred Vargas, reżyser Robert Guédiguian czy filozof Bernard-Henri Lévi. Kiedy w 2007 r. francuski sąd zdecydował o ekstradycji Mariny Petrelli, jednej z terrorystek skazanej we Włoszech m.in. za udział w porwaniu Aldo Moro, ekstradycję powstrzymał ówczesny prezydent Nicolas Sarkozy, m.in. za sprawą wstawiennictwa swojej żony, włoskiej aktorki i piosenkarki Carli Bruni. Rząd Mario Draghiego wystąpił o ekstradycję 12 terrorystów. Wniosek poparł prezydent Macron, a także francuski minister sprawiedliwości Eric Dupond-Moretti (w wywiadzie dla włoskich mediów mówił: „Czy kiedykolwiek moglibyśmy się zgodzić na to, aby któryś z zamachowców z Bataclanu uciekł do Włoch, by żyć tam spokojnie przez 40 lat?"). Pod koniec kwietnia 2021 r. Francuzi aresztowali dziesięciu z nich. Dwóch innych ukrywało się, oczekując na przedawnienie swoich wyroków. Terroryści podczas przesłuchań w maju 2021 r. przypominali, że we Francji rozpoczęli nowe życie. – Mam trójkę dzieci i wnuczkę – mówił przed francuskim sądem 65-letni dziś Narciso Manenti z Nuclei Armati Contropotere Territoriale (Lokalne Zbrojne Oddziały przeciw Władzy). We Włoszech ciąży na nim wyrok dożywocia za morderstwo – pięcioma strzałami z pistoletu – karabiniera Giuseppe Gurrierego w 1979 r. 29 czerwca ub. roku sąd apelacyjny w Paryżu odrzucił wniosek o ekstradycję 10 terrorystów (w międzyczasie dwóm innym przedawniły się przestępstwa), nie badając nawet poszczególnych przypadków. Sąd powołał się na artykuły europejskiej konwencji praw człowieka dotyczące prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego (art. 8) oraz prawa do rzetelnego procesu sądowego (art. 6). – Ci ludzie mają krew na rękach, powinni zostać osądzeni przez włoskie sądy – zareagował dzień później prezydent Emmanuel Macron. Prokurator generalny sądu apelacyjnego w Paryżu Rémy Heitz w imieniu rządu francuskiego złożył odwołanie do sądu kasacyjnego. Ten 28 marca tego roku podtrzymał decyzję sądu niższej instancji. Niewspółmierna szkoda katów Sąd kasacyjny (odpowiednik polskiego Sądu Najwyższego) w całości poparł decyzję sądu apelacyjnego sprzed roku, przytaczając ponownie jego argumenty: „Niektórzy z oskarżonych zostali osądzeni zaocznie bez możliwości obrony w ponownym procesie, gdyż prawo włoskie nie daje takiej gwarancji; prawie wszyscy skarżący mieszkają we Francji od około 25-40 lat, w kraju, w którym mają stabilną sytuację rodzinną, są zintegrowani zawodowo i społecznie, nie mają już żadnych związków z Włochami". „Ich ekstradycja spowodowałaby zatem – podsumował sąd kasacyjny – nieproporcjonalną szkodę dla ich prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego". Sąd zaznaczył, że jego decyzja jest ostateczna. Pisarz i dziennikarz Mario Calabresi (były redaktor naczelny „La Repubbliki"), syn zamordowanego w 1972 r. przez „lewicowych aktywistów" komisarza Luigiego Calabresiego, skomentował na Twitterze: „[Jest w tej decyzji] irytujący i obłudny szczegół. Sąd kasacyjny pisze, że 'ekstradycja spowodowałaby nieproporcjonalne szkody'. Ale pomyślcie o nieproporcjonalnych szkodach, jakie wyrządzili, zabijając mężów i ojców rodzin. Żaden z nich nie wyraził nigdy choćby słowa skruchy...". Wśród dziesiątki terrorystów cieszących się „zintegrowanym życiem" we Francji, którzy dzięki wyrokowi sądu kasacyjnego definitywnie uniknęli ekstradycji, jest 79-letni dziś Giorgio Pietrostefani, w młodości założyciel Lotta Continua. To on zlecił zabójstwo Luigiego Calabresiego. Włoski sąd skazał go na 22 lata więzienia, a proces nie odbywał się w trybie zaocznym, Pietrostefani brał udział we wszystkich rozprawach w Italii, ale zdołał zbiec do Francji, gdzie, jak podaje „La Stampa", znalazł pracę jako ogrodnik, ożenił się i prowadzi spokojne życie w Paryżu. Pisuje książki. – Ci ludzie nie ukradli samochodu ani nie wybili okna. Zabili innych ludzi. Dla morderstw nie ma przedawnienia, oni muszą zapłacić. I niech nikt nie nazywa ich byłymi terrorystami. Chyba że niektóre ofiary staną się byłymi ofiarami – komentuje w rozmowie z „La Repubbliką" Maurizio Campagna, wiceprezes Stowarzyszenia Ofiar Terroryzmu. Jego brat, policjant jednostki specjalnej DIGOS, został zamordowany w 1979 r. przez terrorystów ze Zbrojnych Proletariuszy na rzecz Komunizmu.
fedilink

Niemcy mają rewolucyjne prawo imigracyjne
Europa stara się ograniczyć liczbę uchodźców, a w tym czasie Niemcy zmieniły swoje prawo, by wpuścić do kraju nowych pracowników. Szczyt UE, który odbył się na początku tego roku, przyniósł w kwestii migracji niewiele nowego. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreślała, że sytuacja jest dramatyczna. Jak mówiła, w 2022 r. liczba osób ubiegających się o azyl w UE wzrosła o 46 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Jednolita europejska odpowiedź na problem migracji jest jednak jeszcze bardzo odległa. Jedynym punktem, co do którego udaje się zgodzić wszystkim krajom członkowskim, jest to, że migrację trzeba ograniczyć. Tego wspólnie ustalonego celu od kilku lat nie udaje się przełożyć na konkretne przepisy. Szczególnie w kwestii rozdziału między siebie osób ubiegających się o azyl państwa członkowskie się kłócą, zamiast okazać wzajemną solidarność. Największy ciężar ponoszą kraje leżące na zewnętrznych granicach Europy, podczas gdy Niemcy, Francja i Austria zrzucają z siebie odpowiedzialność. Europa buduje więcej murów i zamyka dostęp do europejskich portów. „Twierdza Europa" staje się brutalną rzeczywistością. Szybciej i łatwiej o obywatelstwo Niemiec Na tym tle stanowisko kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który wyraźnie opowiada się za większą imigracją, jest czymś nowym. Choć trzeba zaznaczyć, że Scholz robi to nie z dobroci serca, ale z ekonomicznej kalkulacji. Unia, a w szczególności Niemcy, będzie w najbliższych latach uzależniona od napływu pracowników z zagranicy. Na niemieckim rynku pracy już teraz rejestruje się niedobory wykwalifikowanych pracowników w 352 z 801 grup zawodowych, a we wrześniu 2022 r. liczba wakatów znacznie przekraczała 800 tys. ludzi. W 2060 r. liczba aktywnych zawodowo osób zmniejszy się o 10 mln – wynika z analiz tamtejszego ministerstwa gospodarki i ochrony klimatu. Koalicja SPD, FDP i Zielonych postanowiła więc gruntownie zreformować prawo imigracyjne. Pod koniec ubiegłego roku powstał projekt ustawy określanej przez rząd jako "najnowocześniejsze prawo imigracyjne w Europie". Tyle że po raz kolejny niemiecka inicjatywa nie była skoordynowana z europejskimi partnerami, a zwłaszcza z Francją. Mimo to Berlin wykonał krok w dobrym kierunku. Dzięki nowej ustawie droga do niemieckiego obywatelstwa ma zostać uproszczona, a podwójne obywatelstwo stanie się raczej regułą niż wyjątkiem. Każdy, kto ma co najmniej dwa lata doświadczenia zawodowego, będzie mógł teoretycznie pracować w Niemczech bez obowiązkowego uznawania swojego wykształcenia przez niemiecki system prawny. W ten sposób państwo przekaże odpowiedzialność za pracowników niemieckim przedsiębiorcom. To firmy będą musiały same sprawdzać, kto spełnia wymagania na danym stanowisku. Praktykanci i studenci będą mieli również łatwiejszy dostęp do niemieckich uczelni i firm szkoleniowych. Pomóc zawieszonym w próżni Ustawa ma ponadto przyznać większe prawa tym cudzoziemcom, którzy w Niemczech są jedynie "tolerowani". Powstanie podobny do kanadyjskiego system punktowy, który ma ułatwić integrację. Przepisy o „wyrównywaniu szans " mają pomóc osobom takim jak Chris Kamara. To ojciec trójki dzieci, o którym na początku tego roku zrobiło się w Niemczech głośno. Na krótko przed wejściem w życie nowego prawa Kamara został deportowany do Sierra Leone. Pozostawił w Bawarii swoją ciężarną żonę. Wcześniej przebywał w Niemczech pięć lat w ramach pobytu tolerowanego. Taki los dzieli ok. 140 tys. osób. Ich wnioski o azyl zostały odrzucone, ale deportację z Niemiec bezterminowo zawieszono. Oznacza to, że wpadli w próżnię. Bez zezwolenia urzędu ds. cudzoziemców nie mogą podjąć pracy, nie mają prawa uczyć się języka niemieckiego na kursach organizowanych dla azylantów. A jednocześnie władze oczekują, że w pełni zintegrują się z niemieckim społeczeństwem. Jak to jednak zrobić, jeśli dostaje się od opieki społecznej 360 euro zasiłku na miesiąc i mieszka w schronisku znajdującym się z dala od dużych miast, gdzie wegetuje się na skraju niemieckiego społeczeństwa? Mówiąc krótko: każdy "tolerowany" uciekinier, który chce aktywnie uczestniczyć w niemieckim społeczeństwie, ponosi porażkę. A do tego wisi nad nim groźba deportacji. Zgodnie z nową ustawą "tolerowani" imigranci poniżej 27. roku życia mają dostać prawo stałego pobytu w Niemczech już po trzech latach. Mniej surowe zasady będą obowiązywać również ich rodziny. Osoby z pobytem tolerowanym otrzymają również zezwolenie na pobyt próbny, które pozwoli im na aktywne poszukiwanie pracy. Ponadto wszystkie osoby ubiegające się o azyl będą mogły uczyć się języka niemieckiego. Zgodnie z nowymi przepisami Chris Kamera mógłby pozostać ze swoją rodziną w Bawarii. Teraz jednak będzie musiał poczekać aż dwa lata w Sierra Leone [z powodu wymogów proceduralnych], zanim zostanie ponownie wpuszczony do Niemiec.
fedilink


Nie ma to jak odciąć dzieci od wsparcia, ochrony przez przemocowymi rodzicami i kontaktem z rówieśnikami, którzy ich rozumieją.


Utah ogranicza dostęp dzieci i nastolatków do mediów społecznościowych
Ustawy podpisane przez republikańskiego gubernatora są krytykowane jako zamach na wolność słowa młodych ludzi. Zwolennicy przekonują, że pomogą chronić młodzież przed zagrożeniami czyhającymi w internecie. Dwie ustawy podpisane w czwartek przez republikańskiego gubernatora Utah Spencera Coxa mają wejść w życie w marcu 2024 r. Można się spodziewać, że zostaną zaskarżone przez gigantów Doliny Krzemowej. Nowe prawo nakazuje platformom wprowadzenie rozwiązań, które uniemożliwią osobom poniżej 18. roku życia korzystanie z nich między godz. 22.30 a 6.30. Będą wymagać potwierdzenia wieku przez osobę dorosłą, by nieletni użytkownik mógł dalej korzystać ze swojego konta. Rodzice lub opiekunowie prawni będą mieli dostęp do treści publikowanych przez dziecko. Ułatwione zostanie także pozywanie platform o odszkodowanie za szkody wyrządzone młodym osobom. Fundacja Electronic Frontier Foundation, która apelowała do Coxa o zawetowanie ustaw, przekonuje, że naruszają one wolność słowa i prawo do prywatności dzieci i nastolatków. Zauważa też, że wymóg weryfikacji wieku pozwoli firmom na zbieranie dodatkowych danych. W trosce o zdrowie psychiczne Agencja Associated Press ocenia, że inicjatywa z Utah jest przykładem pokazującym, jak zmieniło się podejście polityków do sektora nowych technologii. Przypomina, że tego samego dnia, gdy Cox podpisywał ustawy, w Kongresie zeznawał szef TikToka. "Giganci technologiczni, tacy jak Facebook czy Google, cieszyli się przez ponad dekadę niepohamowanym wzrostem, ale troska o prywatność użytkowników, obawy przed mową nienawiści, dezinformacją i szkodliwymi skutkami dla zdrowia psychicznego nastolatków skłoniły polityków do ataków na Big Tech i prób powściągnięcia jego zapędów" - ocenia AP. O podobnych prawach jak te w Utah dyskutuje się w innych republikańskich stanach: Arkansas, Teksasie, Ohio i Luizjanie. A także w niektórych stanach rządzonych przez Demokratów, takich jak New Jersey. Kalifornia zabroniła już firmom profilowania reklam wyświetlanych dzieciom lub wykorzystywania informacji o nich w sposób, który mógłby im zaszkodzić. Dwa lata temu Utah, gdzie większość członków legislatury (podobnie jak mieszkańców) to mormoni, zobowiązało koncerny technologiczne do automatycznego blokowania porno na telefonach i tabletach sprzedawanych w tym stanie. W końcu jednak po burzliwych debatach postanowiono, że nakaz wejdzie w życie dopiero, gdy podobne regulacje wprowadzi co najmniej pięć innych stanów.
fedilink

Unia Europejska chce usprawnić deportacje migrantów
Ostatnio przyjela sie narracja, ze Putin pogarsza kryzys migracyjny, wiec jest dobra podstawka pod polityke. artykul: Bruksela chce, by wszystkie kraje Unii zaczęły wzajemnie uznawać swe decyzje o deportacji migrantów, którzy nie dostali pozwolenia na pozostanie w UE. Trwa spór o łodzie przemytników ludzi. Główne spory migracyjne w Unii Europejskiej toczą się teraz wokół Włoch. Od początku tego roku przez morze dotarło tam już blisko 20 tys. ludzi, czyli około trzy razy więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. W grudniu 2022 roku Rzym oficjalnie – choć w sprzeczności z prawem UE – zawiesił przyjmowanie migrantów odsyłanych tam z innych państw Unii według zasady, że przybysze na rozpatrzenie swych wniosków o pobyt (czy też o ochronę międzynarodową) powinni czekać, nawet w zamkniętych ośrodkach UE, w swym pierwszym „kraju kontaktu" ze strefą Schengen. Tymczasem zmierzają oni z południa Włoch na północ Europy, czyli głównie do Niemiec, Francji, Belgii, Holandii, Austrii, Danii oraz Szwajcarii (poza UE, ale w Schengen), których rządy w zeszłym tygodniu wystosowały wspólny – wymierzony przede wszystkim we Włochy – apel o trzymanie się prawa unijnego. Komisja Europejska zaproponowała we wtorek pakiet nowych reguł migracyjnych, których celem jest dalsze uszczelnienie prawa azylowego. Wśród nich jest reguła wzajemnego uznawania „decyzji powrotowych" (co do dobrowolnego lub deportacyjnego wyjazdu migrantów z UE), którym odmówiono ochrony międzynarodowej. To będzie wymagać zatwierdzenia przez Radę UE. – Poza Unię odsyłanych jest tylko 21 proc. spośród tych, którzy nie kwalifikują się do ochrony międzynarodowej. To grozi erozją zaufania społecznego. Aby chronić prawo do azylu, musimy właściwie zająć się odsyłaniem tych, którzy go nie dostali – przekonywała dziś Ylva Johansson, komisarz UE ds. wewnętrznych. Kraje Unii w zeszłym roku wydały łącznie 340 tys. decyzji powrotowych. Ale obecnie nawet oficjalna odmowa azylu we Włoszech w praktyce nie zapobiega podróżom migrantów do Niemiec albo Holandii, by tam ponownie złożyć wniosek o prawo pobytu w ramach ochrony międzynarodowej. Bruksela chce teraz wykorzystania usprawnionej od zeszłego tygodnia bazy danych Schengen, w której mają być rejestrowane odmowy azylu np. we Włoszech, by potem mogły być wykorzystywane np. we Francji lub Niemczech do odmowy wszczynania nowej procedury azylowej. Natomiast Komisja Europejska nadal odrzuca pomysły rozpatrywania wniosków azylowych poza terytorium UE na wzór koncepcji brytyjskich, wedle których Wlk. Brytania miałaby rozpatrywać wnioski w ośrodku w Rwandzie. Relokacja nadal blokuje reformę Kluczowym kłopotem niskiego odsetka deportacji („powrotów") jest niechęć krajów macierzystych lub krajów tranzytu do przyjmowania migrantów odsyłanych z Unii. Komisja Europejska w projekcie „paktu migracyjno-azylowego" z 2020 roku zaproponowała system obowiązkowej solidarności państw UE (w razie kryzysu migracyjnego), w którym relokację można by zastąpić wzięciem odpowiedzialności za „powroty" określonej liczby migrantów. To miał być ukłon w stronę Polski i innych państw Unii przeciwnych rozdzielnikowi uchodźców, ale się nie udało. – Przejmowanie odpowiedzialności za powroty jest w istocie formą relokacji migrantów, których nie chcą przyjąć ich kraje pochodzenia – przekonywał wiceminister Bartosz Grodecki posiedzeniu Rady UE m.in. na temat migracji w zeszłym tygodniu. Czy „pakt migracyjno-azylowy" ma szanse na zatwierdzenie przed kadencją Parlamentu Europejskiego wiosną 2024 roku? – Szanse będą tym większe, im bardziej elastyczny będzie mechanizm solidarnościowy. Ale Szwedzi [prezydencja Rady UE] teraz proponują mechanizm z naciskiem na relokację – powiedział Grodecki. Polska teraz powołuje się w Brukseli na przykład uchodźców z Ukrainy, w których przypadku obyło się bez relokacji. A projekt unijnej reformy jest zatem zaklinczowany, bo z kolei kraje Południa naciskają na silną i relokacyjną solidarność wbrew sprzeciwowi m.in. Polski, Węgier, Czech, Słowacji, Danii, Austrii. Jednocześnie w Unii nadal dominuje przekonanie, że w kwestii całościowej reformy migracyjno-azylowej trzeba szukać konsensusu wszystkich państw Unii. „Nie uratujemy wszystkich rozbitków" Pod koniec lutego u wybrzeży Włoch utonęło co najmniej 79 rozbitków z łodzi przemytników ludzi płynącej z Turcji, a w ostatni weekend przepadło około 30 rozbitków w Cieśnienie Sycylijskiej (w strefie libijskiej odpowiedzialności ratowniczej). Mocniejsza koordynacja akcji ratowniczych na morzu jest elementem zarówno projektu „paktu migracyjno-azylowego", jak i wytycznych zaproponowanych dziś przez Komisję Europejską. – Jednak nierealistyczne jest myślenie, że uda się uratować wszystkich, dopóki będą trwały przeprawy często w tak fatalnych łodziach i czasem przy fatalnej pogodzie. Dlatego naszym celem musi być powstrzymanie przemytników ludzi od wsadzania ich na łodzie – przekonywała komisarz Johansson. Sposobem na przemytników ma być skuteczniejsza współpraca z państwami, skąd wyruszają ich łodzie. A także szersze otwarcie dróg legalnej migracji do UE, by dać nadzieję na bezpieczną alternatywę, a także skłonić kraje pochodzenia migrantów do współpracy z Unią przy „powrotach". Obecnie spora część krajów Unii naciska na Brukselę, by zaczęła w „zachęcaniu do współpracy" wykorzystywać unijne fundusze pomocowe dla krajów Afryki, choć pomysł przykręcania kurka z pomocą rozwojową wywołuje protesty organizacji humanitarnych. Szef włoskiej dyplomacji Antonio Tajani publicznie sugerował w tym tygodniu, że narastająca nielegalna migracja przez morze do Włoch ma duże źródło w obszarach „kontrolowanych przez grupę Wagnera", która od paru lat realizuje rosyjskie cele w Afryce. To miałoby wpisywać nacisk migracyjny na Włochy w „konfrontację geostrategiczną", na co Polska już w 2021 roku powoływała się w przypadku kryzysu na granicy z Białorusią. Niechciane NGO-sy na morzu i w Białowieży Włoski rząd Georgii Meloni podkreśla, że włoskie służby tylko w ostatnich dniach uratowały na morzu ponad tysiąc ludzi (to wymóg prawa międzynarodowego), ale jednocześnie usiłuje ograniczać działania statków organizacji międzynarodowych. Rzym przekonuje, że w istocie ich działania zachęcają przemytników ludzi, bo przekonują migrantów, że nielegalne przeprawy – wskutek działania NGO-sów – nie są aż takie niebezpieczne. – Argumenty Włoch na rzecz tak twardego podejścia przypominają stanowisko władz Polski w sprawie granicy w Puszczy Białowieskiej. Chodzi o to, żeby ryzyko związane z nielegalnym przekraczaniem granicy odstraszało od prób jej przekraczania – tłumaczy jeden z unijnych dyplomatów w Brukseli. Kwestia reguł postępowania NGO-sów na Morzu Śródziemnym często powraca w sporach migracyjnych UE do 2015 roku. Jednak teraz „włoskie myślenie" cieszy się coraz większym poparciem w UE, choć jeszcze parę lat temu uchodziło za element wręcz skrajnie prawicowej recepty na nielegalną migrację.
fedilink


Parę dni temu gdzies przeczytalam, ze Iran skazal na smierc pierwsza osobe w sprawie protestow i cos mi nie pasowalo. Tutaj watek o tym, skad to mylace info: https://twitter.com/SuneEngel/status/1592499837408509952

Plus - Iran skazuje czesto na smierc aktywistow i jest drugim krajem na swiecie jesli chodzi o liczbe egzekucji. Ale to jednak ~200 osob rocznie, nie 15k.


W więzieniu Rikers w tym roku umarło już 17 osób
zdjęcia z więzienia: https://twitter.com/msolurin/status/1583870815472611331
fedilink