Europa stara się ograniczyć liczbę uchodźców, a w tym czasie Niemcy zmieniły swoje prawo, by wpuścić do kraju nowych pracowników.

Szczyt UE, który odbył się na początku tego roku, przyniósł w kwestii migracji niewiele nowego. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreślała, że sytuacja jest dramatyczna. Jak mówiła, w 2022 r. liczba osób ubiegających się o azyl w UE wzrosła o 46 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Jednolita europejska odpowiedź na problem migracji jest jednak jeszcze bardzo odległa. Jedynym punktem, co do którego udaje się zgodzić wszystkim krajom członkowskim, jest to, że migrację trzeba ograniczyć. Tego wspólnie ustalonego celu od kilku lat nie udaje się przełożyć na konkretne przepisy. Szczególnie w kwestii rozdziału między siebie osób ubiegających się o azyl państwa członkowskie się kłócą, zamiast okazać wzajemną solidarność. Największy ciężar ponoszą kraje leżące na zewnętrznych granicach Europy, podczas gdy Niemcy, Francja i Austria zrzucają z siebie odpowiedzialność. Europa buduje więcej murów i zamyka dostęp do europejskich portów. „Twierdza Europa" staje się brutalną rzeczywistością.

Szybciej i łatwiej o obywatelstwo Niemiec

Na tym tle stanowisko kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który wyraźnie opowiada się za większą imigracją, jest czymś nowym. Choć trzeba zaznaczyć, że Scholz robi to nie z dobroci serca, ale z ekonomicznej kalkulacji. Unia, a w szczególności Niemcy, będzie w najbliższych latach uzależniona od napływu pracowników z zagranicy. Na niemieckim rynku pracy już teraz rejestruje się niedobory wykwalifikowanych pracowników w 352 z 801 grup zawodowych, a we wrześniu 2022 r. liczba wakatów znacznie przekraczała 800 tys. ludzi. W 2060 r. liczba aktywnych zawodowo osób zmniejszy się o 10 mln – wynika z analiz tamtejszego ministerstwa gospodarki i ochrony klimatu.

Koalicja SPD, FDP i Zielonych postanowiła więc gruntownie zreformować prawo imigracyjne. Pod koniec ubiegłego roku powstał projekt ustawy określanej przez rząd jako “najnowocześniejsze prawo imigracyjne w Europie”. Tyle że po raz kolejny niemiecka inicjatywa nie była skoordynowana z europejskimi partnerami, a zwłaszcza z Francją. Mimo to Berlin wykonał krok w dobrym kierunku.

Dzięki nowej ustawie droga do niemieckiego obywatelstwa ma zostać uproszczona, a podwójne obywatelstwo stanie się raczej regułą niż wyjątkiem. Każdy, kto ma co najmniej dwa lata doświadczenia zawodowego, będzie mógł teoretycznie pracować w Niemczech bez obowiązkowego uznawania swojego wykształcenia przez niemiecki system prawny. W ten sposób państwo przekaże odpowiedzialność za pracowników niemieckim przedsiębiorcom. To firmy będą musiały same sprawdzać, kto spełnia wymagania na danym stanowisku. Praktykanci i studenci będą mieli również łatwiejszy dostęp do niemieckich uczelni i firm szkoleniowych. Pomóc zawieszonym w próżni

Ustawa ma ponadto przyznać większe prawa tym cudzoziemcom, którzy w Niemczech są jedynie “tolerowani”. Powstanie podobny do kanadyjskiego system punktowy, który ma ułatwić integrację.

Przepisy o „wyrównywaniu szans " mają pomóc osobom takim jak Chris Kamara. To ojciec trójki dzieci, o którym na początku tego roku zrobiło się w Niemczech głośno. Na krótko przed wejściem w życie nowego prawa Kamara został deportowany do Sierra Leone. Pozostawił w Bawarii swoją ciężarną żonę. Wcześniej przebywał w Niemczech pięć lat w ramach pobytu tolerowanego. Taki los dzieli ok. 140 tys. osób. Ich wnioski o azyl zostały odrzucone, ale deportację z Niemiec bezterminowo zawieszono. Oznacza to, że wpadli w próżnię. Bez zezwolenia urzędu ds. cudzoziemców nie mogą podjąć pracy, nie mają prawa uczyć się języka niemieckiego na kursach organizowanych dla azylantów. A jednocześnie władze oczekują, że w pełni zintegrują się z niemieckim społeczeństwem. Jak to jednak zrobić, jeśli dostaje się od opieki społecznej 360 euro zasiłku na miesiąc i mieszka w schronisku znajdującym się z dala od dużych miast, gdzie wegetuje się na skraju niemieckiego społeczeństwa? Mówiąc krótko: każdy “tolerowany” uciekinier, który chce aktywnie uczestniczyć w niemieckim społeczeństwie, ponosi porażkę. A do tego wisi nad nim groźba deportacji.

Zgodnie z nową ustawą “tolerowani” imigranci poniżej 27. roku życia mają dostać prawo stałego pobytu w Niemczech już po trzech latach. Mniej surowe zasady będą obowiązywać również ich rodziny. Osoby z pobytem tolerowanym otrzymają również zezwolenie na pobyt próbny, które pozwoli im na aktywne poszukiwanie pracy. Ponadto wszystkie osoby ubiegające się o azyl będą mogły uczyć się języka niemieckiego.

Zgodnie z nowymi przepisami Chris Kamera mógłby pozostać ze swoją rodziną w Bawarii. Teraz jednak będzie musiał poczekać aż dwa lata w Sierra Leone [z powodu wymogów proceduralnych], zanim zostanie ponownie wpuszczony do Niemiec.